maj 02 2004

...


Komentarze: 16

Kiedyś zadałam takie pytanie:

Czy sądzicie, że są w życiu takie rzeczy dla których warto poświęcić wszystko?...

no i wyszło, że są i że nie są... że jedni by poświęcili a drudzy nie...

 

teraz modyfikuję ciutkę pytanko:

czy bylibyście w stanie zaryzykować wszystko to co macie do tej pory... dla czegoś innego... być może lepszego... ale niezbyt pewnego... wasza sytuacja jest stabilna... czujecie się pewnie... właściwie nie musicie tego robić... bo w gruncie rzeczy jesteście nawet szczęśliwi... ale nie tak do końca... czy dla niezmiernego szczęścia w razie powodzenia lub nieszczęścia w razie porażki... bylibyście skłonni zaryzykować wszystko... dotychczasowy ład, spokój, porządek... to co macie, to co osiągnęliście... dla czegoś niepewnego...

ramzesik : :
MICHAŁ
11 maja 2004, 08:16
Z dzisiejszej perspektywy tak. Wtedy tego nie wiedziałem... A może powinienem... Kojarzysz bajkę Goreckiego? (czy jak to tam leciało...) podobna sytuacja.
10 maja 2004, 20:10
skoro nazywasz to błędem, a i tak twierdzisz, że może nawet lepiej, że tak się stało... to chyba nie był to tak do końca błąd... :)
MICHAŁ
10 maja 2004, 19:15
Jak zwykle może źle to ująłem... W sumie w tym okresie VI. 2003 - XII. 2003 i tak było fajnie... Ale teraz już bym czegoś takiego nie zrobił, bo to była jedna wielka pomyłka. I w tym sensie „nie przyznaję się”... Ale w sumie gdyby nie to, miałbym uboższy życiorys, nie zrozumiałbym wielu rzeczy... No i o jedną osobę, której można zaufać, mniej... I jeszcze wiele, wiele innych rzeczy byłoby inaczej... Kto wie?... Drugi raz tego błędu nie powtórzę, ale w sumie może nawet lepiej, że tak się stało... :)
10 maja 2004, 15:48
no, nie wiem co mam teraz napisać... ale ja mimo wszystko przyznaję się do wszystkich okresów mojego życia... każdy miał w sobie coś naprawdę pięknego... choć dziło się i dzieje wiele złego, czego nie chcę pamiętać, to i tak pamiętam... a ryzyko w sumie lubię troszkę... zostało mi tak po okresie gimnazjalnym... no trudno... tego już chyba nie wyleczę...
MICHAŁ
10 maja 2004, 05:09
Nie wiem, może źle kombinuję... Ale kiedyś nie byłem pewien. Nie chodzi o tą sytuację, tylko o tą sprzed pół roku. I teraz nie przyznaję się za bardzo do tego okresu w życiu. Po prostu nie rozumiem, jak mogłem zaryzykować...
09 maja 2004, 18:58
i jeszcze jedno... dlaczego ryzykowanie w tej kwestii gdyby się nie było pewnym, miałobybyć kompletną głupotą??
09 maja 2004, 18:56
hmm, nie wiem czy kombinujesz dobrze, czy źle... ale moralny obowiązek to to chyba nie jest... no i właśnie nie wiadomo czy się jest tego pewnym... gdyby się było to niepotrzebne byłoby ryzyko... to właśnie na tym polega... nie wiesz na pewno...
MICHAŁ
09 maja 2004, 09:03
Nie wiem, czy się domyślam... Ale chyba tak. Jeżeli dobrze kombinuję, to istnieje nawet moralny obowiązek ryzykowania w tej kwestii... Tzn. albo się jest pewnym do końca, że się chce i wtedy trzeba ryzykować. Albo się nie jest pewnym i wtedy ryzykowanie byłoby kompletną głupotą. Ale, jeżeli dobrze kombinuję, mowa tu o przypadku, kiedy jesteśmy już pewni... A może w ogóle źle kombinuję?...
08 maja 2004, 21:39
skoro wiesz co chciałam między wierszami napisać, to nie jest konieczne pisanie tego... :)
MICHAŁ
08 maja 2004, 10:36
W sumie takie ryzyko dla niczego innego nie będzie... Jeżeli tak to określiłaś... Mam wrażenie, że może wiem, co chciałaś między wierszami napisać. Ale nie napisałaś.
07 maja 2004, 17:50
hmm, chyba mnie nie zrozumiałeś Michał... bo takie ryzyko nie ma być dla stresu, adrenaliny, czy też poczucia, że się żyje... hmm, jak to wytłumaczyć??
MICHAŁ
04 maja 2004, 16:13
Tak w sumie statystycznie obie możliwości mają średnio taki sam bilans. Pozostaje tylko kwestia ryzyka. Dla niektórych będzie to tylko niepotrzebny stres, a dla innych dodatkowa dawka adrenaliny... I poczucie, że wreszcie się czuje, że się żyje :)
04 maja 2004, 15:00
hmm, kuszenie to sprawa losu... ty możesz zaryzykować albo nie... tracisz ale i zyskujesz... właściwie to chyba zawsze los nas kusi... tyle tylko, że niekiedy nie zdajemy sobie z tego sprawy...
04 maja 2004, 14:27
kusi ale chyba właśnie dlatego bym nie zaryzykowała bo za duzo mogłabym stracić
03 maja 2004, 21:36
to jest sprawa czystko hipotetyczna... gdyby się okazało, że już rozważyłaś... i wydaje się, że za jest tyle samo co przeciw... to co wtedy... decyzja jest trudna bo w razie niepowodzenia tracisz wszystko... ale w razie powodzenia zyskujesz niezwykle wiele... czy to nie kusi??

Dodaj komentarz