Archiwum kwiecień 2004


kwi 29 2004 Bez tytułu
Komentarze: 5

Dawno nic nie pisałam... Więc może cosik dzisiaj mi się uda...

Wszystkie zdarzenia z mojego życia potwierdzają to, że mam maksymalnego pecha... Złośliwość rzeczy martwych, i do tego ludzi [podobno nie martwych] jest po prostu zadziwiająca... Ja marzę tylko o jednym... Aby coś się wreszcie udało... Czy jeden dzień, kiedy wszystko pięknie się układa to zbyt dużo?? Czy ja na prawdę wymagam niemożliwego?? Kiedy coś wreszcie wyjdzie?? Przecież nie może być chyba ciągle źle... A może??... Ja mam zwyczajnie już dość... I to tak porządnie... Na serio... Starałam się jak mogłam, ale to już przechodzi wszelkie pojęcia...

Jednym słowem jestem zła... Jestem tak cholernie wściekła, że jak czegoś zaraz nie zrobię to wybuchnę... grr... 1...2...3... ... 9... Nie mam zamiaru być spokojna... To i tak nie pomaga...

 

To na tyle...

ramzesik : :
kwi 21 2004 ...
Komentarze: 4

Ja nie wiem czy pech jest jakoś wpisany w moje życie, czy to jeszcze coś innego... W sumie to nawet mało ważne... Jest coś, co sprawia, że wiele rzeczy się nie udaje i już... hmm, ciekawe tylko czy jeszcze długo to będzie, a może tego już nie ma?... hmm, jakby tak się głębiej zastanowić [wbrew pozorom ja często to robię], to teoretycznie pecha być nie powinno... Bo czy coś się dzieje, staje, udaje, tak właściwie zależy od nas samych... No ale niestety nie jedynie... Są takie sprawy, na które wpływu [choćby się chciało] się nie ma... lub wpływ ten jest niezwykle niewielki, znikomy lub pośredni... Wtedy raczej trudno zapanować nad żywiołem, trudno wszystko ogarnąć... Dlaczego jednak, gdy nie uda się jedna rzecz, to od razu wszystko wali się od początku do końca?... Jakby domek z kart... Lekko poruszona jedna ścianka sprawia, że zawaleniu ulega wszystko... No prawie wszystko... Niekiedy bowiem udaje się uratować choć maleńką część, ale trudno odbudować resztę... Gdyż niemal niemożliwe jest opanowanie drżenia rąk... Obawa przed zawaleniem reszty sprawia, że nie podejmujemy się odbudowy... Poprzestajemy na tym, czego zdaje się, że jesteśmy pewni... Ale pewności nie można mieć do niczego... W życiu nie ma nic stabilnego...

ramzesik : :
kwi 18 2004 ...
Komentarze: 7

Ostatnio piszę mało, bo zwyczajnie mam tego wszystkiego tak już dość, że nawet pisać mi się nie chce... No ale, w jakimś tam przypływie nagłego olśniania, może coś sklecę...

Więc tak... Zastanawia mnie od jakiegoś czasu jedna, konkretna rzecz... Dlaczego ludzie, bez większego zastanowienia, za najważniejszą wartość, podają miłość??... Już nawet nie wnikając, do czego, kogo... Sądzę, że istotnie jest to ważne, ale czy aby na pewno najważniejsze... hmm, przecież, czegoś co przynosi rozczarowanie, złość itd. nie można chyba nazwać najważniejszą rzeczą na świecie... No ale, jest druga strona medalu... Czasem [żadko co prawda, ale niektórzy to mają szczęście takie jakieś wrodzone] daje się poznać jako faktycznie coś miłego, dobrego... Jeśli jednak jakaś wartość, nie daje szczęścia, no ale jednocześnie nie daje też nieszczęścia... Tzn. tak to łączy... To czy można, z całą stanowczością stwierdzić, że jest najważniejsze na świecie, pomimo tych cech nieważnych... Jak dla mnie to jest zbyt mało... Gdy bowiem jest jakaś, choćby najmniejsza, niepewność... To nie ma już mowy o pewniku... Co najwyżej można się łudzić, że może jednak, jakimś tam cudem, to coś, czym jest miłość, okaże się kiedyś tam, czymś, bez wszelkich wątpliwości, ważnym... Bo najważniejszym to nie będzie chyba nigdy...

Najważniejsza, ponad wszystko, to jest prawda... Nawet jeśli boli, to i tak jest lepsza niż życie w niepewości, kłamstwie... hmm, ja lubię wiedzieć wszystko, nawet jeśli potem jestem z tego powodu przybita, nawet jeśli mnie to dogłębnie zrani, sprawi, że już nie mam ochoty żyć... To i tak wolę prawdę... Ponad wszystko, za cenę wszystkiego... Dla prawdy mogę znieść i przecierpieć wiele... To ona daje prawdziwy sens, jej poznanie jest nieocenione...

Z prawdą wiążą się obietnice... Raz dane słowo, przyżeczenie nigdy nie powinno być zapomniane, przemilczane... Trzeba o tym wiedzieć zawsze, przez cały czas dąrzyć do tego aby go dotrzymać... Nie można od takich spraw uciekać... Nie można słów rzucać na wiatr, nigdy, ale to przenigdy uznawać ich za mało istotne i nie ważne... Jedynie pełna stanowczość i konsekwencja własnych decyzji może przynieść spełnienie danej obietnicy... Sczególnie wtedy gdy ktoś taką obietnicę uważa za niezwykle istotną, wręcz priorytetową... Zwłaszcza wtedy należy robić wszystko, aby nie zawieść danego słowa...

ramzesik : :
kwi 14 2004 ...
Komentarze: 6

 

Zaczynając myśleć o pewnych zdarzeniach dochodzę do przedziwnych wniosków, że tak naprawdę część z nich to było coś, czego w żaden sposób nie potrafię wyjaśnić... Bo albo było pokręcone do kwadratu, albo takie, że właściwie to nie wiem, czy kiedykolwiek zdołają się powtórzyć... Ale mimo wszystko żal mi tamtych nocy i dni, w ogniu twoich rak nieznany dziki ląd... Jednak sama nie wiem dlaczego?... Bo rozsądek nakazuje coś odmiennego... I ja o tym dobrze wiem... No ale pomimo tego, a może właśnie przez to, jest jak jest... hmm, ale czy jest źle... Może tak już musi być... Przecież życie takie jakie mamy jest nam dane i zwyczajnie trzeba je tolerować... Więc może przyjdzie przywyknąć... No ale jeśli chce się coś zmienić, to chyba można... Można?? A może powinno się zmienić?? Albo nie zmieniać?? Teraz mam dwie możliwości... 

ramzesik : :
kwi 10 2004 ...ŻYCZENIA WIELKANOCNE...
Komentarze: 1

Zdrowia, szczęścia, humoru dobrego, a przy tym wszystkim stołu bogatego, mokrego Dyngusa, smacznego jajka i niech te święta będą jak bajka.

Niech te Święta Wielkiej Nocy spłyną rzeką Boskiej mocy otuliwszy serce Wasze wielobarwnym kwieciem marzeń.

Mnostwo radosci, jaj obfitosci, koszyka marzen i mocnych wrazen, a w dyngusa duzo (ch)lania i radosci z leniuchowania - tego zyczy zajac w kolko sciskajac!

Kolorowych jajaeczek, wacianych owieczek, rozkicanach kroliczkow, pysznosci w koszyczku, a przede wszystkim udanego lania w dniu ,,suchego ubrania,,

ramzesik : :