...AFTER PARTY...
Komentarze: 0
Sylwester minął, rzec by można „de luxowo”… jakoś udało się powrócić ze stolicy do domciu… siniaki na ciałku przybrały już piękny zielonkawy odcień [że też one pozostają zawsze zagadką]… zakwasy odrobinkę podleczone… kolor kafelków na korytarzu został ustalony [wbrew przekonaniu ogółu szarość okazała się soczystą pomarańczą]… sprzęt grający wysuszono [procenty na szczęście szybko parują]… było więc miło, radośnie i przyjemnie… tańce, hulanki i swawole [nawet kaczuchy się przypomniały co niektórym]… choć nie powiem, momentami to było nawet zaskakująco… jednym słowem pierwsze dni nowego roku za nami... no a podsumowania starego jakoś zabrakło… no i niech będzie, że czas jest to nadrobić właśnie teraz…
A więc spóźnione, ale szczere :D
No to na początek:
- stary rok obfitował w wiele niewyjaśnionych, wręcz paranormalnych zdarzeń i zjawisk… lepiej nie będę przytaczać zbyt wiele szczegółów, bo o samych nich można by napisać ze 100 stron… nadmienię tylko iż co ciekawszym epizodem był orkan Paula, potem Zizi, a na dopełnienie wszystkiego Emma… wiaterku więc nam nie brakowało… było też kilka zaćmień słońca i księżyca… [miałam nawet gdzieś fotki, ale mnie wcięło – a szkoda, bo całą noc nie spałam by zobaczyć kilka sekund zaćmienia księżycowego – jakiś czas temu]…
- z co ciekawszych wydarzeń politycznych, to na uwagę zasługuje rekordowa ilość wet naszego prezydenta i jego potyczki z premierem, do kogóż ma należeć samolocik :P przepychanki z tarczą też były ciekawe :D
- było też wesoło z protestami, strajkami i innymi takimi… generalnie nikomu nie chce się pracować, i każdy chce emerytury tylko dla siebie…
- w telewizji wysyp nowych, dziwnych programów… nagle wszystkim zachciało się jeździć na łyżwach, śpiewać, tańczyć [i jeść pomarańcze]… wkurzająca moda… no ale co zrobić… widać w Polsce każdy ma talent…
- no i nastąpił wielki bum w budownictwie… mamy kolejne kilka kilometrów autostrady… nie wiem czy jest się czym chwalić, ale miałam nawet wątpliwą przyjemność kiedyś się karnąć małym kawałeczkiem [niestety była w remoncie – tak wiem, nie warte komentowania]… no i warszawskie metro doczekało się w końcu swojej ostatniej stacji… ile to trwała jego budowa? 25 lat chyba…
- co do sportu to się nie rozwodzę na ten temat, bo jakoś mnie się nie chce…
- nic więcej mądrego [jakkolwiek to brzmi] nie przychodzi mi do głowy…
- no może jeszcze co do mojej osobistości… to rok owy 2008 również był przebogaty w co ciekawsze zdarzenia… mianowicie… w akademiku zdegradowano mnie do parterowego pokoju [co dziwne telewizor odbierał lepiej niż na górze :P] po wielu bojach zmieniłam lokal swojego obcowania z nauką [czyt. uczelnię]… doczekałam się legitymacji po której już nie można sobie pobazgrać i która nie ma zdjęcia przymocowanego zszywkami [wiem, też mi smutno]… a sprawy prywatne, jako, że są prywatne, to niech nie będą publiczne :P na tym więc kończę…
Dodaj komentarz