Ale dawno pisałam ostatni raz... Tyle czasu... hmm, ale szczerze mogę powiedzieć, że nie bardzo mi się chce... nic mi się nie chce... na nic, ale to kompletnie na nic nie mam ochoty... ta notka powstaje tylko dlatego, że siedzę przed kompem i nic lepszego nie przyszlo mi do głowy... mam cichą nadzieję, że nie skończe jej pisać... ale rozsądek mi podpowiada, że niestety będzie mi dane dociągnąć ją do końca...
ale dość tych bzdetów...
skoro już mam pisać, to niech to będzie coś, chociaż z założenia ciekawego... nie?
dlaczego ludzie szukają sensu życia??... przecież każda osoba taki sens posiada... jego nie trzeba szukać, a jednak mimo wszystko się go szuka... ja też go szukam... tzn. szukałam... ale w sumie to nie wiem czy go znalazłam... bo czy można być czegoś pewnym... nie ma nic całkowicie i wyłącznie na tak, lub na nie... niczego w 100% nie można być tak do końca pewnym... gdybym była, to chyba już nigdy nie musiałabym za nic przepraszać... a wiecie co jest najgorsze... że ten wyjazd mi uświadomił, że tak na prawdę niczego nie da się przewidzieć, że nie znam siebie i że nie znam nikogo... dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak wiele człowiek może stracić, posiadając pozornie niewiele, a nawet wręcz nic... to zadziwiające jak życie zmienia się jak w kalejdoskopie... jedna chwila jest szczęśliwa, inna przygnębiająca... sceneria romantyczna napełnia radością i żalem... świat się zmienia na twoich oczach, a ty nic nie możesz poradzić, by ten proces zatrzymać... nic nie możesz zrobić, by odwrócić zdarzenia, by cofnąć czas... potrzebnych, ale utraconych chwil już nigdy nie odzyskasz, tak samo jak bezsensownie utraconych cennych dni... wszystkich dni... niezależnie od ich wagi i rangi... niezależnie od tego czy chce je się wymazać z pamięci, czy zachować do końca życia... są największym skarbem... bo wbrew pozorom dają wiele pozytywnych uczuć... umożliwiają lepsze zrozumienie siebie i świata... dlaczego więc one nie są celem naszego życia??... nasze dni... przecież każdy je posiada...
no dobra, ciekawe to może i nie było, ale na nic więcej chwilowo mnie nie stać... jestem zmęczona, w tym momencie znudzona, zaniepokojona, zdenerwowana, no i przede wszystkim chyba negatywnie nastawiona do wszystkiego... tak więc... niech już tego będzie koniec...