Komentarze: 0
Zemsta daje siłę, gdy sił brak. Zemsta napędza, jest
motorem działań, niezaprzeczalnym sensem istnienia w chwilach słabości, kryzysu,
w chwilach gdy tego sensu ewidentnie brak. To myśl o zemście sprawiła, że
czułam iż mogę jeszcze istnieć. To ona nie pozwoliła mi zwariować. Niemal jak
przodowniczka pracy, sprawiała, że każdego dnia wstawałam rano i chcąc nie
chcąc ruszałam swe niechętne ciało, by żyć. Sens do życia każdemu człowiekowi
jest niezbędny. By się rozwijać, doskonalić, bytować na tym padole, potrzeba
mieć dla czego, kogo. Myśl o zemście sprawiła, że mimo braku innych, głębszych
celów, miałam ten jeden. Mniej lub bardziej ciekawy, mniej lub bardziej
moralny, ale przede wszystkim mój i tylko mój. Taki jaki powinien być, a więc
spełniający swoje podstawowe zadanie, dający nadzieję. Rozmyślania o zemście zaprzątały moje myśli bardzo
długo. Nie umiem powiedzieć dlaczego, wiem jedynie, że były mi niezbędne.
Budzące się lęki, trwogę i żal trzeba bowiem czymś zagłuszać, a takie coś
sprawiało, że czas zaczynał lewitować wokół mej głowy, raz po raz uderzając o
nią myślą „zemsta”, niczym obuchem. Taka radosna nutka, podczas dnia pełnego
zimnych porywów jesieni. Oczywiście w tym wszystkim najmniej chodziło o czyn.
Bo niezależnie od tego jak wiele bym o tym myślała, jak wiele się starała,
konkretu żadnego wymyślić nie chciałam. Pragnęłam jedynie umysł mój utopić w
chwili tylko mojej, chwili triumfu, zwycięstwa nad tym co już dawno przegrane.
Potrzeba zemsty była wielka. Myśl o niej nieustanna. Dlaczego? Czymże sprawiała
mi taką ogromną, wewnętrzną przyjemność? Czyż była moralnie uzasadniona? Tak.
Nie życzyłam bowiem nikomu źle. Pragnęłam jedynie by to mnie pomszczono, bym ja
odniosła sukces, tak wtedy niezbędny do dalszego życia. Funkcjonować bez nadziei się nie da. Dlatego tak ważna
jest ta choćby najmniejsza drobinka myśli mniej pejoratywnej niż zwykle, myśli
chłonnej nowych wrażeń, dającej się rozwinąć na czas choć ciupeńkę dłuższy niż
dwa mrugnięcia okiem. Okiem, w którym łza pojawia się częściej, niż jakakolwiek
oznaka potrzeby życia. Dla osoby, która nigdy nie odczuwała takiej niechęci,
obojętności do świata i własnego istnienia, to wszystko może wydać się głupie,
naiwne i dziwne. Człowiek, który jednak przetrwał podobny okres w swoim życiu,
na pewno dojdzie do wniosku, że potrzeba zemsty jest wtedy elementem niezbędnym
do życia. Jest jedynie słuszna, jedynie ważna. Pojawia się wtedy, gdy na żadną
inną myśl sił nie ma. Jest nieustannie, ciągle. Towarzyszy tak długo jak musi.
Jest wyjściem bezpieczeństwa, uspokaja. Jest siłą, siłą życiową, wręcz witalną.
Jest gdy wolisz nawet by zniknęła. Trwa, ma ciebie, twoje życie pod kontrolą.
Zastępuje wszystko inne, wszystkie inne uczucia, potrzeby. Jest rzeczą
nadrzędną. Ewidentnie, niezaprzeczalnie jest czymś wielkim. Zemsta jest, bo być
chce. Bo ty jej chcesz. Bo ja jej chcę. Bo zemsta jest.