Archiwum 02 marca 2004


mar 02 2004 Kim jest profesor?
Komentarze: 0

Wiem, że nie o tym mialam pisać... Ale w obliczu kryzysu, jaki mnie teraz dopadl, mam nadzieję, że mi wybaczycie... Ale obiecuję-kolejna notka będzie na obiecany już wcześniej temacik... Cierpliwości...

 

KIM JEST PROFESOR?

To pytanie nęka mnie od czasu, kiedy otrzymałam ten zaszczyt zabłyśnięcia swym talentem w jednej z klas Liceum Ogólnokształcącego. Dodam nawet, że talent ów jest przeze mnie skrycie utajniany. Nie popełnię jednak grzechu, gdy powiem: “wszystko w swoim czasie”. Może kiedyś, gdy karły pojawią się na molo i muminki będą śpiewały hymn Polski zamiast Edyty Górniak... Ale dość tego... Do rzeczy.

Otóż definicja encyklopedyczna słowa profesor to cyt.: ‘tytuł naukowy przyznawany samodzielnym pracownikom naukowym przez prezydenta RP oraz osoba nosząca ten tytuł’. Nie muszę więc chyba dodawać, że aby otrzymać ów tytuł należy wykazać się wiedzą, umiejętnościami, dokonaniami itp. Są to ludzie o znaczącym dorobku intelektualnym i tym samym pewnym, osiągniętym wieku. I dodam jeszcze, że profesorowie, jeśli nie mają lepszych zajęć i odbije im coś, żeby uczyć, wykładają raczej na uniwersytetach i akademiach. Nie spotkałam jeszcze żadnego w szkole średniej.
Więc skąd on się tam wziął. Otóż odpowiedzi jest kilka np.:

    - szkoła średnia to uniwerek, a nam uczniom tylko się drogi i budynki pomyliły

    - prezydentowi (RP) coś się pomyliło i potraktował profesurą nie tego kogo trzeba

    - mamy tylu profesorów, że nie starcza im etatów w szkołach wyższych i zadowalają się średnimi, a kto wie może niedługo gimnazja i podstawówki zostaną przez nich opanowane

    - był wyznaczony limit tytułów profesorskich i pozostało parę tysięcy na zbyciu, więc szczęśliwcy (nauczyciele ze szkół średnich) mogli się załapać

    - kilku belfrów zakupiło papiery na stadionie dziesięciolecia u ruskich

Ale tak czy siak, tłumacząc to czy nie, profesorków mamy. Osobiście to nie czuję wewnętrznej radości z tego powodu, ale cóż. Taki los...

ramzesik : :