Archiwum 07 grudnia 2004


gru 07 2004 guoy
Komentarze: 0

new miesiąc... new notka...

tak jak dziś to dawno leniwa nie byłam... ale się skupię i coś ładnego naskrobię... aby tak w tym grudniowym czasie tu bardziej tak jakoś przyjemnie było... heh... matura już tuż tuż... a ja na nią ni w ząb... no ale nie rozwodźmy się na takie przyziemne tematy... może coś bardziej nietypowego... heh... ale cóż jest orginalnego? może by tak...

oto co ostatnio przeczytałam...

""Znalazłem zgrabne ujęcie istoty seksu, kopulacji. Te ruchy frykcyjne mają swoje wytłumaczenie.
Pocieranie bursztynu papierem powoduje rozdzielenie się ładunków elektrycznych i naładowanie obu ciał. Tak samo pocieranie ciałami podczas kopulacji czyni nas na codzień mężczyznami i kobietami. Sex rozdziela ładunki męskie i żeńskie, generuje różnicę potencjałów. Daje energię do życia.
Ciekawe czy właśnie taki był prapoczątek - pomieszanie ziemi i nieba, w chwili Stworzenia rozdzielone i ograniczone do seksu. Czy rym fal na brzegu morza nie jest jedną wielką pieszczotą?

Seks = energia = mc2.""

heh... czy więc z tego wywodu wynika, że ludzie którzy nie uprawiają seksu lub, jak kto woli, nie seksują, nie mają określonej płci?... to kim jest wtedy taki osobnik?... bezpłciowcem czy obopłciowcem? A skoro uprawiający seks ludzie wytwarzają energię elektryczną [przeca są tam ładunki] to czy można ich nazwać bateriami? hehe... takie swoiste dynamo... tylko podłączyć telewizor i ma się zapewnione kino nocne...
odchodząc od tematu... czy takie źródło energii byłoby wydajne? a jakby można było magazynować tak wytworzoną energię?... może jakieś seksakumulatory...?

ramzesik : :